niedziela, 6 października 2013

Zupełnie niemożliwe #1

    - To koniec - tak oto w przedziale przywitał resztę Huncwotów, James Potter.
    Syriusz Black, który owe dwa słowa słyszał tego dnia po raz enty, wywrócił oczami teatralnie i posłał przyjacielowi minę w stylu "Naprawdę, James? Naprawdę..?" Podziwiał upór Rogacza. Najpierw przez dwa lata ubiegał się o względy rudej małpy, a teraz nie przyjmował do wiadomości żadnych argumentów. Black powoli tracił cierpliwość, a Bóg mu świadkiem, że nie miał jej zbyt wielkiej.
    - Koniec? - Powtórzył nic nierozumiejącym tonem Remus i spojrzał na Łapę, jakby to on był sprawcą tego zamieszania.
Pewnie - przemknęło przez myśl Syriuszowi. - Jak coś złego to od razu Black.
    - Odpuszczam sobie, Evans.
    Poważny ton Jamesa sprawił, że biedny Glizdek, aż zakrztusił się ze słodyczami w ustach. Remus z kolei uniósł lewą brew, choć widać było w jego oczach, czające się rozbawienie. Ach, gdyby tylko tajemnicza siła zrzucałaby mu z nieba galeona, w chwili, kiedy James składałby obietnice dotyczące Lily... Niewątpliwie w przeciągu stosunkowo krótkiego czasu, zostałby jednym z najbogatszych czarodziejów!
    - Czy to, aby na pewno dobry pomysł? - Peter widocznie musiał zareagować, choć zwykle nie kwestionował decyzji swoich idoli. W sumie pewnie, by tego nie robił, gdyby nie wiedział, jak to się skończy...
    A to się zawsze kończyło tak samo.
    - Pewnie, że tak! - zapewnił gorliwie James.
    - I jesteś pewien swojej decyzji...?
    - Tak, Lunatyku!
    - I nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli zacznę się do niej przystawiać?
    Pytanie Blacka zszokowało Jamesa. Spojrzał na przyjaciela badawczo i zobaczył ten huncwocki uśmiech, który czaił się w kącikach jego ust. On żartował. To oczywiste! A jednak uczucie niepokoju nie chciało go opuścić. Wielokrotnie rozprawiał z Łapą o walorach panny Evans. Ten jednak głównie podsuwał mu pod nos inne kandydatki, chcąc by Potter wreszcie się odkochał.
    Poza tym Syriusz nie lubił rudych, a skoro jemu nie udało się namówić Lily na randkę to jakim cudem miało się to udać Łapie?
    Nie, nie, nie! Ona go już go nie interesowała. W Hogwarcie jest wystarczająco ładnych dziewczyn. I z pewnością byłyby one dla niego milsze... Nie nazywałyby go napuszonym kretynem, ani idiotą z rozdętym ego.
    Tak. Koniec z Evans.
    - Nie, Łapo. Rób, co chcesz. Chociaż wątpię, aby udało ci się do niej zbliżyć. Jeśli jest ktoś, kogo nie znosi bardziej niż mnie, to tą osobą jesteś ty. - Wzruszył ramionami na potwierdzenie swoich słów, a następnie opuścił przedział, chcąc wyruszyć na poszukiwanie swej nowej wybranki. Nie było mu dane usłyszeć rozbawionego tonu Remusa:
    - Daję mu maksymalnie tydzień.

3 komentarze:

  1. Przyjemna miniaturka :) Na pewno będę wpadać częściej :) Czekam na następną notkę, pozdrawiam i weny życzę :3

    PS Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, kochana :) Po prostu rewelacyjne! James chcący zapomnieć o Lily? Geniusz! Choć obawiam się, że biedaczkowi zbytnio to nie wyjdzie... Rozwaliły mnie te komentarze Syriusza, zwłaszcza niewerbalne. Tak, gdyby dostawał tego galeona... Przepraszam, że tak krótko, ale zaraz muszę biec na autobus. Jeszcze raz - świetne!

    Pozdrawiam ciepło,

    Lakia

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się Twój wpis!
    Zwykle nie czytam nic potter'owskiego, bo wolę zostać przy historii, którą zaserwowała nam Rowling. Dzisiaj jednak przeczytałam z ciekawości i wcale nie żałuję.
    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę!
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    [http://kokilkaimpetyka.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń